„Ranersi tańczą na lodzie” – czy warto podjąć wyzwanie na WARTA CHALLENGE?

„Pokaż na co Cię stać, ale nie jeden raz…” śpiewał niegdyś Piotr Kupicha z zespołem FEEL. Krzysiek Pilarski wraz z fundacją SPORT CHALLENGE śpiewają „Pokaż na co Cię stać 5 razy!” I ta piosenka staje się hitem list przebojów…

Dlaczego 5 razy? Tyle biegów rozgrywanych jest w ramach cyklu WARTA CHALLENGE. Biegów na dystansie… no właśnie? Pół- lub całego maratonu. Biegów odbywających się w około miesięcznym odstępie czasu. Biegów – i tu najważniejsze – w przepięknych okolicznościach przyrody! W trzecią sobotę stycznia miałem przyjemność przebiec się tą malowniczą trasą, uczestnicząc tym samym w spotkaniu nr 3 tegorocznego cyklu w okolicach rzeki Warty leśnymi ścieżkami w Biedrusku.

12593738_1037001386322183_5423298712542401144_o.jpg

Trasa? Tak jak pisałem piękna, choć tego dnia naprawdę niebezpieczna. Lwia część pokryta była lodem, po którym – co tu ukrywać – nie biega się „najwygodniej” (a na pewno nie najszybciej :-)) Bardzo dużo wysiłku trzeba było włożyć w koncentrację nad każdym kolejnym krokiem. To nie asfalt, gdzie wpadasz w rytm i klepiesz, i klepiesz te km.. Tutaj co chwilę „coś” się dzieje! Podbieg, zbieg, przeskok, bieg „bokiem” po skarpie… Tutaj jest ciekawiej! Tutaj jest TRUDNIEJ! (czy jak to się pisze w języku Mud Goats – FAJNIEJ!)

Mogłem odcinać kupony (oczywiście nie z zadartym nosem i nonszalancją) z wykonywanych  regularnie na treningach INDOOR ELITE ćwiczeń stabilizacyjnych, bo choć sytuacji awaryjnych, w których do gleby „niewiele brakowało” było bez liku, to bliższego spotkania pierwszego stopnia z podłożem ta sobota mi oszczędziła.

12493514_1036480939707561_2707558551260932457_o

Około 12-ego (?) km kolejna, jedna z wielu, zamarznięta kałuża. Ta jednak pojawiła się przed moimi oczyma zbyt późno! (tak, tak, to jest jej wina) Z racji swoich gigantycznych rozmiarów (jak na kałużę) moja psychika postanowiła nazwać ją nawet stawem! (miała mało czasu na szukanie poprawnego słownictwa, wybaczcie jej) … Opcja 1. Spróbować wyhamować i ominąć. Opcja 2. „Przecież jest lód, a ja jestem taki leciut…. K@#A MAĆ!” Jedna (prawa) stopa + 1/3 łydki (jednej – prawej)  w lodowatej wodzie = 1500 igiełek (BA! IGIEŁ!) przeszywających te części ciała… Ale jak mawia stare ranersowe porzekadło: „Mówi się trudno, biegnie się dalej” 🙂 🙂 🙂

Z hitów na trasie był jeszcze pomostek – kto biegł wie, o czym mowa, kto nie – słowo pisane nie odda! 🙂

12031425_1036481389707516_7398806219555342645_o

Po takim biegu – wierzcie mi – czuć było nogi. Choć to „połówka” to trudne warunki dorzuciły swoje do pieca. Stąd ogromny SZACUNEK dla tych Ranersów, którzy pętlę po Biedruskich lasach robili po raz drugi dobijając tym samym do Królewskiego Dystansu.

Na pokonanie asfaltowej połówki potrzebuję ok. 1godz.30′. Tutaj ten sam dystans dodał prawie kolejne pół godziny. Ktoś mógłby napisać/powiedzieć, że „tutaj czas się nie liczy” – BZDURA!! 🙂 Tutaj czas się liczy jeszcze bardziej! Ale niekoniecznie ten w tabelce z wynikami! Masz CZAS na to, by pobyć w jednym z piękniejszych miejsc, z dala od zgiełku, z dala od problemów, z dala od masówek…  Ten CZAS jest Twój! Nie można o nim pisać czy mówić, że „się nie liczy”! 🙂

12496076_1036481296374192_1286631437031241312_o.jpg

Nie sposób nie wspomnieć też o znakomitej atmosferze jaka panuje przed biegiem, w jego trakcie oraz po przekroczeniu linii mety. Tą atmosferę tworzą ludzie! Pozytywnie zakręceni ludzie! A jak o pozytywnie zakręconych ludziach piszę, to nie może zabraknąć Jej! Monia! Bliska Przyjaciółka MUD GOATS, którą poznacie po tym, że najpierw pojawia się uśmiech, później Ona, a gdy wydaje się Wam, że nasza blond wymiataczka znika, to i tak ten uśmiech pozostaje z Wami na jeszcze długo-długo! Monia, dzięki Ci za wspólne grzanie pośladków! – jakkolwiek by to nie brzmiało… 🙂

12471531_1037002546322067_831571104985394816_o.jpg

Jak na imprezę w karnawale przystało wyglądaliśmy niczym tańczący na parkiecie. A że zamiast parkietu lód? Był kiedyś taki program w TV – „Ranersi tańczą na lodzie” – czy jakoś tak… W programie tym jury w składzie fundacja SPORT CHALLENGE wiesza Ci na szyji przeza..isty medal. W tym odcinku medal miał czarną obwódkę dookoła. Jeśli spojrzysz na dwa poprzednie (żólty i niebieski) oraz zdobędziesz dwa kolejne (zielony i czerwony) będziesz posiadaczem olimpijskiej kolekcji!
(tak, tak, paralela do kółek olimpijskich na rok olimpijski!) GENIALNY POMYSŁ! Mało tego! Na medalu znajduje się wieniec, lecz nie z liści laurowych, lecz liści drzew, które spotykasz na trasie biegu. W styczniu były to dęby… Przypadek…? 😉

12473522_1037002922988696_3688972026221965231_o

Po biegu opcja ciepłego prysznica w pokojach hotelowych Pałacu Biedrusko (no w takich warunkach to potu po biegu z siebie nie zmywałem 😉 ), wyśmienity posiłek regeneracyjny i spotkanie z biegowym Gościem-Gwiazdą – tym razem był to Artur Kujawiński, który przez 35 godzin bez przerwy pokonał dystans z Aten do Sparty!!!

Wiem, co myślisz… Bieg WARTA CHALLENGE brzmi jak ideał… Jakby Ktoś myślał tu o każdym najdrobniejszym szczególe. Zdradzę Ci coś. Tak jest! Gdy parę miesięcy temu poznałem Krzyśka Pilarskiego – Komandora WARTA CHALLENGE byłem w szoku. W szoku, że są ludzie, którym tak bardzo zależy, by biegacze czuli się idealnie na ich imprezie biegowej. W dobie „bieg za biegiem obok biegu” coraz częściej – niestety – wielu Organizatorów – adresata imprezy zamienia z Biegacza na konto bankowe. Tutaj – w Biedrusku – czujesz się szczęśliwy. Czujesz, że właśnie tego chciałeś. Czujesz, że ktoś zorganizował event pod Ciebie i zrobił wszystko co możliwe, by było perfect! Znakomite oznakowanie trasy, dobrze wyposażone punkty odżywcze czy strefa regeneracyjna po biegu oraz dopracowane detale organizacyjne owinięte płaszczem z liści Biedruskich Lasów oraz szalikiem z Warty sprawiają, że odpowiedź na pytanie „czy warto podjąć wyzwanie?” jest banalnie prosta…

Warto, droga WARTO!

/Koza z Betonu

UWAGA! Zamieszczone w poście zdjęcia są autorstwa:

Fotografia Tomasz Szwajkowski

WARTA CHALLENGE Marathon&Half

Dodaj komentarz